Czwartek, 22 grudnia 2011, 00:51

Rosati z RÓŻAŃCEM na szyi, doklejona do plakatu - żałosne?

prawda
fałsz
Rosati z RÓŻAŃCEM na szyi, doklejona do plakatu - żałosne?
Kolejna szansa dla Weroniki Rosati na sukces za oceanem. Aktorka, raczej niedoceniania w Polsce, dostała angaż w nowej produkcji HBO u boku samego Dustina Hoffmana. Jej talent będziemy mogli zobaczyć w nadchodzącym roku, natomiast odcinek pilotażowy serialu „Luck” już został wyemitowany w USA.

Weronika – z niewiadomych przyczyn – zamiast tradycyjnej ozdoby w postaci łańcuszka czy korali – dobrała do swojej brązowej sukienki perłowy różaniec. Zastanawia nas, czy jest to objaw religijności młodej kobiety, czy też może próba wzburzenia opinii publicznej, tudzież ściągnięcia na siebie wzroku świata.

Krok ten rzeczywiście zdołał sprawić, że Rosati została wzięta na języki. Przykrym jest jedynie fakt, że nie jest to głos zachwytu nad nową rolą w doborowej obsadzie serialu dla telewizji-kolosa ,za zapewne spore pieniądze, a jedynie spekulacje na temat tego, cóż zawisło na jej szyi.

Tym bardziej śmieszy praktyka dopisywania Weroniki do plakatów promujących nową produkcję. Pojawia się tylko na tych polskich. Niestety, jest to kiepska strategia marketingowa biorąc pod uwagę niską popularność czy też przychylność w stosunku do niej w naszym kraju.

Może po prostu wiemy, co dobre… Rolą w „Majce” zdecydowanie nie wywarła na nas pozytywnego wrażenia, pomimo wyraźnie zarysowanej sylwetki jej bohaterki. Jasne – nie była to rola pierwszoplanowa, natomiast przypomnijcie sobie, jaką perłę w wydaniu aktorskiego kunsztu zaprezentowała nam Socha, wcielając się w postać niezbyt inteligentnej sekretarki w „BrzydUli”. Więc jednak idzie…

Warto jeszcze napomknąć, że kwestia dołączenia nazwiska Rosati do plakatu nie jest pierwszym takim zdarzeniem. Pamiętacie „Spisek”? Tam dodano nawet jej zdjęcie. Dla przypomnienia, pokazujemy Wam obie wersje owego plakatu poniżej.

Trudno tu o jakąkolwiek konkluzję. Chwalić ją, czy ganić? Wypowiedzcie się sami, my po prostu poczekamy. Pytanie, czy warto, a jeżeli tak – to na co…

A.





Komentarze

Gość 9 stycznia 2012 22:41
Żałosne jak ona sama!