Czwartek, 27 października 2011, 10:52
Bob Marley - czy sama marihuana mu nie wystarczała?
prawda
fałsz
Z badań opublikowanych niecały rok temu przez Instytut Pamięci Muzycznej wynika, że gwiazda muzyki reggae, Bob Marley, pod koniec swojego życia brał heroinę, co znacznie przyspieszyło jego śmierć.W lipcu 1977 roku artysta odniósł kontuzję podczas gry w piłkę nożną. Rana nie została do końca zaleczona. Przekonania religijne sprawiły, że Marley nie chciał zgodzić się na amputację zakażonego palca u nogi co spowodowało nowotwór skóry. Niebawem pojawiły się przerzuty na inne organy i okazało się, że zaatakowane zostały płuca, żołądek i mózg.
Pod koniec swojego życia Bob przebywał w bardzo złym stanie w szpitalu Sloan - Kettering, na oddział chorych na raka. Ból podobno był nie do zniesienia i poprosił swoich najbliższych przyjaciół, których nazywał 'braćmi' o mocniejszą używkę do marihuany, którą palił przez cały czas by łączyć się z Jah (Bogiem). "Bracia" spełnili jego ostatnią prośbę,i przynieśli mu heroinę,by ta pomogła Bobowi uciec od straszliwego bólu i zmęczenia.
Dopiero po tylu latach złamano kurtynę milczenia o ostatnich dniach wielkiego muzyka.
Artykuł nadesłany przez użytkownika. Dziękujemy!
No ale przecież marichuane się wstrzykuje, nie jest ona z konopii wyedukujcie się ludzie że sensi to spokój i miłość a nie zło !