Wtorek, 11 października 2011, 11:54

Sablewska: „dostałam w twarz”

prawda
fałsz
Sablewska: „dostałam w twarz”
foto: Tomasz Szamot/mwmedia.pl
Menadżerka takich gwiazd jak Edyta Górniak, Doda, czy Marina Łuczenko dużo ryzykowała biorąc udział w programie X-factor. Chciała wzmocnić swoją pozycję, a została praktycznie bezrobotna. Maja Sablewska jest rozczarowana i zawiedziona swoimi byłymi podopiecznymi.

W rozmowie z dwutygodnikiem Flesz Maja Sablewska wyznaje, jak trudna było dla niej zerwanie współpracy z gwiazdami:

"Nie ukrywam – byłam zła, ale nie warto było krzyczeć. Może nie zła, ale rozczarowana. Tym, jak moje byłe artystki mówią o mnie".

I dodaje:

"Bardzo wszystkie lubiłam i szanowałam. Uwielbiałam pracować z Dodą. Edyta była dla mnie wyzwaniem. Marinie z kolei chciałam pomóc, bo była w nieciekawej sytuacji, kiedy ją poznałam. Dawałam z siebie sto procent i nagle, kiedy chciałam zrobić zawodowy krok na przód, dostałam w twarz. "X Factor" był dla mnie mocnym fundamentem rozwoju, a im silniejszy menedżer, tym silniejsza pozycja artysty".

Sablewska przyznaje, że długo wahała się przed podjęciem decyzji o udziale w programie X-factor, który stał się przyczyną sprzeczek między paniami. Ostatecznie zdecydowała się jednak po rozmowach z Kubą Wojewódzkim i Edwardem Miszczakiem, którzy przekonywali, że „powinnam wziąć udział w "X Factorze", bo wtedy moje artystki zobaczą moje prawdziwe możliwości. I będę rosła w siłę jako menedżer”.

Jednak słynna menadżerka przyznaje, że nie tylko aspekt zawodowy wchodził w grę, kiedy decydowała się na ten program. Sablewska w wywiadzie powiedziała, że pieniądze też odegrały tutaj swoją rolę.

"Moje artystki były w fazie przygotowań płyt, więc nie grały koncertów. Skąd i ja miałam mieć pieniądze? Moi rodzice nie dają mi kieszonkowego. Nie mam milionów na koncie i sześciu mieszkań. Żyję normalnie, jak większość, na kredyt".

Jak widać Maja Sablewska jest rozczarowana postępowaniem swoich byłych podopiecznych, nie przeszkadza jej to jednak kontynuować kariery menażerskiej oraz jurorskiej.

Komentarze