Whitney paliła crack na tylnym siedzeniu limuzyny

Były szofer Whitney Houston – Al Bowman – zwierzył się medium. Powiedział, że piosenkarka paliła crack na tylnym siedzeniu jego limuzyny, podczas gdy jej córka, siedząc obok, bawiła się lalką. Co ma na celu oczerniając zmarła gwiazdę?

Kierowca dodał również, że niejednokrotnie zajeżdżał do części miasta zamieszkiwanego przez czarnoskórą ludność, aby kupić Whitney narkotyki od dealerów ukrywających się w mroku zaułków. Poza nałogowymi wybrykami mógł ponoć obserwować również, jak wokalistka uprawia seks w trójkącie z Bobbym Brownem oraz popularnym wykonawcą muzyki soul, którego imienia nie wymienił.

Nie omieszkał dodać, że spośród gwiazd, które miał okazję wozić, Houston jest zaklasyfikowana, jako jedna z najgorzej zachowujących się. Cóż jednak teraz po jego wynurzeniach, kiedy Whitney zapadnięta we własnym nałogu doprowadziła do swojej śmierci. To smutne, że dopiero teraz, kiedy świat pogrążył się w żałobie, możemy liczyć na rewelacje o jej problemach.

Zamiast wtedy uchronić córkę przed widokiem naćpanej matki, chce teraz zaprezentować się w mediach. Powiedzmy sobie otwarcie – wjechać do prasy i telewizji na plecach zmarłej wokalistki. Skoro był taki zrozpaczony tą sytuacją, dlaczego nie zareagował od razu, aby uchronić niewinne dziecko?

Wprawdzie dodał, że próbował perswadować naćpanej Whitney niewłaściwość tych sytuacji, ale ona nie chciała go słuchać. Więc postanowił sprzedać smutną historię gwiazdy, jako rewelację po jej śmierci. Zamiast chronić jej kilkuletnią córeczkę, oczernia teraz zmarłą matkę nastolatki. Zamiast zapobiec temu, aby dziewczynka oglądała, jak jej matka i ojciec robią „dorosłe rzeczy”. Bo tak podobno tłumaczyła się Whitney z ekscesów wyprawianych na tyle limuzyny...

Mądrość ludowa głosi, aby o zmarłych mówić dobrze, albo wcale. Wydaje się, że kierowca Houston powinien wziąć to sobie do serca. Szczególnie, że oczerniając piosenkarkę, kopie pod sobą dołek.

BF