Środa, 11 stycznia 2012, 11:34
Dziennikarz się tłumaczy: "Nie byłem pijany!" Video!
prawda
fałsz
Chory na raka Grzegorz Miecugow, podczas noworocznego wywiadu dla TVN24, wzbudził niemałe kontrowersje. Nie potrafił wypowiedzieć się na antenie. Jego zdania były urywane, często pozbawione logiki, wypowiadane z trudem i w bełkotliwy sposób. Niczym u człowiek po spożyciu alkoholu. Nic więc dziwnego, że bardzo szybko pojawiły się spekulacje, że na nagranie Miecugow przyszedł po prostu PIJANY. Pan Grzegorz ucina plotki:
Poprzedniego wieczora, przez pomyłkę, wziąłem zamiast jednej dwie kapsułki silnego leku antydepresyjnego. Rano wyglądało, że jest wszystko w porządku. Ale podczas wejścia na antenę okazało się, że głowę mam jasną, ale mowę bełkotliwą - to możliwy efekt uboczny tego leku.
Jest to wyjaśnienie bardzo prawdopodobne, gdyż Miecugow walczy z rakiem, a leczenie wyczerpuje go nie tylko fizycznie, ale również psychicznie. Jednak zdrowie redaktora uległo już pierwszej poprawie, gdyż chory na raka płuc rzucił palenie, a właśnie ono było głównym powodem problemów.
Profesor poznał historię mojej choroby i mówi: "Ale mam z panem problem, bo pan jest palaczem przysięgłym". A ja mówię: "Od trzech tygodni już nie". Bardzo się ucieszył i poradził mi, żebyśmy poczekali jeszcze miesiąc, zrobili jeszcze jedną tomografię. I o 9 rano tomografia, a o 18 telefon od profesora, że on też jest zdziwiony, bo nie dość, że guz się nie powiększa, to jeszcze się zmniejszył o 40 proc. To taki dowód namacalny, że guz żywił się dymem
Obejrzyj nagranie - czy Twoim zdaniem bełkotliwa mowa mogła być wynikiem silnych leków, czy jednak stawiasz na efekt Sylwestra z poprzedniej nocy?